Miasto bierze kredyt na spłatę pożyczek
Radni zgodzili się, aby prezydent zaciągnął w tym roku kredyt na 334 mln zł.
Nie zostaną jednak za niego sfinansowane żadnego nowe inwestycje.
Pieniądze potrzebne są na spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań i deficytu budżetowego
- mówi Małgorzata Okarmus, dyrektor Wydziału Budżetu Urzędu Miasta.
Za pieniądze z kredytu zostanie pokryte 7 mln zł tegorocznego deficytu budżetowego. Pozostałe 327 mln zł potrzebne będą na spłatę wcześniej zaciągniętych długów. Część nowego kredytu zostanie zaciągnięta w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Pożyczka ta ma stałe oprocentowanie i wynosi 4,8 proc. w skali roku. Pozostałą część kredytu miasto zaciągnie w bankach po rozpisaniu przetargu.
Rada Miasta zgodziła się na zaciągnięcie kolejnej pożyczki przez gminę, ale niektórzy uznali, że miasto zadłuża się ponad miarę. - Mądry gospodarz, jeśli ma długi, to planując swój budżet najpierw zabezpiecza pieniądze na spłatę zobowiązań kredytowych, a dopiero później, jeżeli coś zostanie, planuje wymianę dwuletniego samochodu na nowszy, podwyżkę kieszonkowego dla dzieci albo wczasy w Grecji - mówiła radna Katarzyna Migacz. Dodała, że jeżeli prezydent Majchrowski miesiąc temu znalazł dodatkowe 50 mln na poprawki PiS-u, to niech się teraz martwi razem z PiS-em jak zdobyć poparcie dla zaciągania nowych kredytów.
PO głosowała przeciwko kredytowi.
źródło: Dziennik Polski